Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 21 listopada 2013

1.396. Nie (?) dla iDiotów

Telefon komórkowy posiadam w liczbie sztuk dwóch. Z jednego korzystam, drugi leży w szufladzie - w razie gdyby ten pierwszy odmówił posłuszeństwa. Oba tej samej firmy, z klawiaturą, gdyż ekrany dotykowe mnie odpychają. Starej daty jestem, mam prawo ich nie lubić.

Na noc zwykle przełączam komórkę na opcję "milczy", bo nie chcę, by ktokolwiek zakłócał mój sen. Niejednokrotnie w ciągu dnia zapominam zmienić ustawienia na profil ogólny i czasem zdarza się tak, że ktoś dzwoni, a ja nie słyszę, bo usłyszeć nie mam jak.

Jak wychodzę, przeważnie zabieram telefon ze sobą. Wkładam go wtedy do zewnętrznej kieszeni torebki i znowu dzieje się tak, że ktoś nie może się ze mną połączyć, bo ja nie odbieram, a nie odbieram, gdyż nie słyszę. A nieraz zapomnę wziąć komórkę i wtedy leży sobie na biurku i czeka aż wrócę.

Dzwonię, rzadko wyślę jakiś SMS (nie mam cierpliwości ich pisać) albo zrobię zdjęcie (jakość mnie nie zadowala). Ponoć mam dostęp do Internetu przez telefon, ale nigdy go nie uruchamiałam. Nie mam takiej potrzeby. Wolę włączyć laptop i skorzystać z sieci, niż tracić wzrok na lilipucim ekranie komórki.

Prywatne konto na FB już dawno przeszło do historii, a fanpage generalnie służy mi do publikowania postów - dla wygody tych, którzy mają swoje profile na tamtym portalu, a czytają blog i chcą być na bieżąco. Czasem coś tam jeszcze wrzucę, podlinkuję albo napiszę, ale też nie jest to zbyt często.

Kiedy idę do sklepu, staram się zwracać uwagę na ludzi, obserwować ich, być otwartą na ewentualny kontakt z nimi. Na spacerze podziwiam przyrodę i delektuję się każdą chwilą. Sama lub z Mężem. Robiąc zdjęcia albo i nie.

To nie ja jestem niewolnikiem komórki, lecz ona mi służy. Z nią, czy bez niej, czuję się tak samo. Ona nie stanowi o mojej wartości, samopoczuciu, postrzeganiu siebie. To jeden z wielu przedmiotów (nie podmiotów), które wykorzystuję w codziennym życiu.

W kontekście tego, co napisałam, jest mi trudno zrozumieć ludzi ze wzrokiem wpatrzonym w ekrany swoich telefonów; ludzi, dla których posiadanie najnowszego modelu jest szczytem marzeń. Oczywiście do czasu, kiedy w sprzedaży dostępny będzie jeszcze lepszy egzemplarz.

Może dlatego czasem patrząc na innych, czuję się tak, jak bohaterka poniższego filmiku?




I coś jeszcze - tym razem nie powtórzę za pewną reklamą, że jest "nie dla idiotów". Zresztą, sami popatrzcie tutaj.