Nareszcie spadł! I choć zanim to się stało, moje policzki dotkliwie wyszczypał wiatr, a w rękawach kurtki poczułam chłód, cieszę się jak małe dziecko, bo teraz już bliżej niż dalej do jego stałej obecności. Przynajmniej przez kilka najbliższych miesięcy.
Czapka, gruby szalik, rękawiczki, ubieranie się na cebulkę - czyli to, co lubię. Bardzo lubię, a nawet uwielbiam!