Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 13 grudnia 2013

1.422. Specyfika słowa

- Co czujesz?
- Niepokój.
- Z czym związany?
- Z tym, że dowiem się czegoś o sobie, co mi się nie spodoba.
- No i co się stanie jak tak właśnie będzie?
- Będę na siebie zły. Albo smutny.
- I o to chodzi, bo złość da ci siłę, by z tym czymś się zmierzyć, a smutek będzie jak oczyszczenie.

Kto tak ze sobą rozmawia? Dwoje terapeutów? Klient i terapeuta? Nie. Ta konkretna konwersacja miała miejsce między mną a Mężem przed jego kolejnym spotkaniem z grupą. W taki sposób komunikujemy się w kwestii naszych uczuć i emocji. Oczywiście od pewnego czasu, gdyż nie zawsze było tak różowo i słodko.

Terapia zmienia człowieka - jego myślenie o sobie samym, jego podejście do siebie i do innych. Weryfikuje to, co wynieśliśmy z domów rodzinnych. Pozwala popatrzeć z innego punktu widzenia. Zmienia również sposób wyrażania się i mówienia.

Jako że poznałam Dyrektora Wykonawczego w trakcie swojej terapii, praktycznie od początku używałam w stosunku do niego tego samego języka, którym posługiwaliśmy się na grupie. Przez tyle lat (w lutym minie już dziewięć) naszego bycia razem wciąż szlifujemy sposób komunikacji między sobą. Teraz tym bardziej. Wszak Mąż jest na bieżąco, na świeżo i cotygodniowo aktywnym uczestnikiem swojej grupy terapeutycznej.

O sprawach błahych, przyziemnych, codziennych i zwyczajnych rozmawiamy jak całkiem normalni ludzie - prosto, konkretnie i na temat. Ale kiedy w grę wchodzą delikatne kwestie związane z psychiką, automatycznie włączamy opcję przejścia na wyższy poziom wtajemniczenia. I tu już niekoniecznie jesteśmy rozumiani przez niektóre osoby, gdyż czasem zdarzy się, że w taki sam sposób mówimy i do nich.

Pojedynczo (czyli Mąż solo i ja solo) jest podobnie. Dyrektor Wykonawczy czuje się nieraz jak kosmita, gdy w trakcie jakiejś rozmowy z kolegą z pracy próbuje pokazać mu coś, czego tamten nie widzi. Ja także w sytuacjach z moimi znajomymi mam poczucie wyalienowania i niezrozumienia. Niby ten sam język, ale specyfika słowa inna.

Na koniec kolejna z serii mądrych, wartościowych rozmów. Ze specjalną dedykacją dla tych wszystkich, którzy lubią myśleć i zmieniać coś w sobie. Tym razem Powtórki z rozrywki. Dlaczego powielamy własne błędy?