Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 21 grudnia 2013

1.431. Cisza

Prawie tak, jak sobie zaplanowaliśmy upłynęła nam ta sobota. Prawie, bo to, od czego chcieliśmy zacząć (czyli od porządku w duszy) musieliśmy przesunąć o kilka godzin później z powodu bardzo długiej kolejki chętnych. Jako że za godzinę zakonnicy mieli mieć przerwę obiadową, szybko przekalkulowaliśmy, że nijak przed nią nie zdążymy, więc postanowiliśmy wrócić po obiedzie - także i naszym. Potem sprawdziło się przysłowie, że "ostatni będą pierwszymi", gdyż za drugim podejściem przed nami czekało jedynie kilka osób.

Odkryłam tamten kościół i tamtych zakonników chyba przed ubiegłorocznym Bożym Narodzeniem. Nie wiem skąd biorą się tacy ludzie, ale kiedykolwiek tam nie pójdę do spowiedzi (a staram się w miarę na bieżąco) słyszę takie mądre, życiowe słowa, że aż chce mi się tam wracać. I tak naprawdę rozmawiam z ojcem po drugiej stronie kraty albo jak dzisiaj - proszę o radę i ją dostaję. W takiej formie, że nie mogę wyjść z podziwu. Uśmiech na twarzy - w jego towarzystwie opuściłam tamten pokój z konfesjonałem. I pokój w sercu, który pozostał.

Teraz siedzę sobie z Mężem i odpoczywam, bo dużo się dzisiaj nachodziłam - spacerowo i zakupowo również. Czuję się dokładnie tak, jak w tej piosence. Wsłuchuję się więc w słowa ciszy...