Mam takie swoje ulubione miejsca. Dawno, bardzo dawno temu nawet pisałam o nich na blogu. Ale od pewnego czasu znajduję ogromną przyjemność w odkrywaniu nowych. Przestałam bowiem podchodzić z nieufnością do tego, co nieznane, a czuć się bezpiecznie jedynie tam, gdzie wszystko jest znajome.
Zawsze chodziliśmy z Mężem do ulubionej pierogarni. Zamawiałam wciąż te same pierogi - z bobem i boczkiem. Dzisiaj wybraliśmy się gdzie indziej. Inne miejsce, inny wystrój, inna obsługa, inny smak. Jedno się tylko nie zmieniło - my i nasza chęć spędzenia czasu. Razem.