Ani słońca, ani śniegu, ani mrozu... Co to za zima? Gdzie sobie poszła i czemu jej tu nie ma? Jestem marudna i zniecierpliwiona, rozczarowana i zasmucona. Musi się gdzieś ulać. Padło na blog.
Przyglądanie się sobie ma swoje plusy i minusy. Chyba jak wszystko. Można pobawić się w Zosię Samosię - jak się da, bo czasem to możliwe. Niekiedy jednak lepiej poszukać, poszperać, podrążyć temat - uwielbiam to, choć nieraz nie jest przyjemnie i miło, ale za to potem jaka ulga i radość...
Z boku, z pozycji obserwatora dobrze widać całą sytuację. Jak na dłoni. Ludzie pod wpływem emocji nie zachowują się racjonalnie i rozsądnie. Porozumieniu to nie służy. Wcale a wcale. Do tego tanga potrzeba dwojga.
Czytanie ze zrozumieniem już nawet nie leży i nie kwiczy. Ono jest wręcz w stanie agonii. Podobnie jak empatia, którą co poniektórzy zdają się mylić z sympatią albo współczuciem. Cóż - polski język to trudny język. Szczególnie dla Polaków.
Ironia, sarkazm czy dygresja przegrywają w walce z dosłownością. Kto jeszcze potrafi czytać pomiędzy wierszami? Wyższa szkoła jazdy, a do niej niełatwo się dostać - trzeba zdać egzamin. Żadne układy nie pomogą. Korupcja też w grę nie wchodzi.
O ileż łatwiej raz w roku jest chwalić się wszem i wobec wrzuceniem grosza do skarbonki, niż bezinteresownie i dobrowolnie ofiarować komuś swój czas, umiejętności i dobre chęci skoro tymi ostatnimi wybrukowane jest piekło. No tak, ale trzeba jeszcze w nie wierzyć.
Postawa powiewającej na wietrze chorągiewki, z pozoru bezpieczna, na dłuższą metę się nie sprawdza. Czasem nie da się obejść bez "tak" lub "nie". Bycie "na wszelki wypadek" jest zwykłym tchórzostwem i asekuranctwem - aczkolwiek modnym, bo interesownym.
Czy dotykanie trudnych tematów pomaga - generalnie do tekstów autora mam różne podejście, ale akurat pod tym podpisuję się oburącz.