Zamawiałam mróz. Zamawiałam śnieg. Zamawiałam zimę. No to dostałam. Z rekompensatą za tamte wszystkie zbyt ciepłe, bezopadowe i bezwietrzne dni.
Myślałam, że policzki mi odpadną - tak mnie piekły na dworze. Poszliśmy z Mężem do supermarketu na piechotę, lecz z powrotem zdecydowaliśmy się wsiąść do autobusu. Na całe szczęście kilka dni temu kupiliśmy sobie grube czapki pilotki, które jakimś cudem weszły na nasze dwie duże głowy i są całkiem luźne, a przy tym jest w nich bardzo ciepło.
Potem musieliśmy jeszcze raz wyjść z domu na zakupy do dyskontu i wtedy Dyrektor Wykonawczy poprosił mnie o wyjęcie jego szalika (!), rozważając też opcję założenia getrów pod dżinsy. Mało brakowało, a miałabym faceta w rajtuzach.
Wykrzyknik w poprzednim akapicie postawiłam nie bez powodu, gdyż Głos Rozsądku obywa się bez wyżej wymienionej części garderoby, której nie darzy sympatią. Jak widać, jednak można się z nią przeprosić kiedy mróz za szyję ściśnie.
Jeśli chodzi o opcję wyboru wiązania szalika - raz wokół (Mąż), koneser 2 (ja). Ciekawa jestem czy w którymś z poniższych dwunastu sposobów odnajdziecie swój ulubiony.