Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 25 stycznia 2014

1.480. Szalikowcy

Zamawiałam mróz. Zamawiałam śnieg. Zamawiałam zimę. No to dostałam. Z rekompensatą za tamte wszystkie zbyt ciepłe, bezopadowe i bezwietrzne dni.

Myślałam, że policzki mi odpadną - tak mnie piekły na dworze. Poszliśmy z Mężem do supermarketu na piechotę, lecz z powrotem zdecydowaliśmy się wsiąść do autobusu. Na całe szczęście kilka dni temu kupiliśmy sobie grube czapki pilotki, które jakimś cudem weszły na nasze dwie duże głowy i są całkiem luźne, a przy tym jest w nich bardzo ciepło.

Potem musieliśmy jeszcze raz wyjść z domu na zakupy do dyskontu i wtedy Dyrektor Wykonawczy poprosił mnie o wyjęcie jego szalika (!), rozważając też opcję założenia getrów pod dżinsy. Mało brakowało, a miałabym faceta w rajtuzach.

Wykrzyknik w poprzednim akapicie postawiłam nie bez powodu, gdyż Głos Rozsądku obywa się bez wyżej wymienionej części garderoby, której nie darzy sympatią. Jak widać, jednak można się z nią przeprosić kiedy mróz za szyję ściśnie.

Jeśli chodzi o opcję wyboru wiązania szalika - raz wokół (Mąż), koneser 2 (ja). Ciekawa jestem czy w którymś z poniższych dwunastu sposobów odnajdziecie swój ulubiony.