Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 26 stycznia 2014

1.481. Natychmiast



Czasem, choć bardzo czegoś chcę, pragnę i potrzebuję, mam wrażenie, że wszystkie okoliczności zewnętrzne są przeciwko mnie i nic z moich planów, marzeń, czy zamierzeń nie wychodzi. I gdybym nie była osobą wierzącą, wkurzałabym się na cały świat, rzucałabym bluzgami na prawo i lewo albo użalałabym się na niesprawiedliwość losu. Ale tak nie jest. Wiara bowiem sprawia, że wiem, iż cokolwiek mnie spotyka, ma swój sens i jest po coś. I chociaż często nie rozumiem dlaczego tak się stało, po jakimś czasie okazuje się, że opłacało się zawierzyć Bogu. Pokora jest tu słowem-kluczem.

Zdarzają mi się takie sytuacje, kiedy nic nie idzie jakbym chciała. Wtedy, nauczona życiowym doświadczeniem, odpuszczam i swoją energię wkładam w coś zupełnie innego. Dochodzę bowiem do wniosku, że widocznie coś nie było mi przeznaczone. Koncentruję się więc na czymś nowym. I tak do skutku. Nieraz cały ten proces trwa dość długo, jest trudny, męczący i bolesny, lecz jakże potrzebny. Zrozumienie przychodzi po czasie.

Póki co bardzo enigmatycznie i tajemniczo układam słowa w zdania, składające się na tę notkę. Może jutro napiszę więcej, dłużej, dokładniej. O braku odpowiedzialności, o niepoważnym traktowaniu drugiego człowieka, o poczuciu przyzwoitości, o pazerności, o braku wstydu. Ale także o tym, że czasem warto zadzwonić trzy razy, żeby cała reszta poszła jak z płatka, a wszystkie elementy układanki można było ułożyć z właściwą osobą, we właściwym miejscu i czasie. Będzie też o dzisiejszej mszy i Ewangelii, której ten najistotniejszy fragment zostawię na sam koniec. I o kazaniu, którego treść była tak wymowną serią znaków, powodujących napływ łez do moich oczu, pieczętujących podjętą zaledwie kilka chwil wcześniej decyzję. Natychmiast, odwaga, ryzyko, zostawić, coś za coś, rozmowy, przemyślenia - oto podpowiedzi tego, co (mam nadzieję) wkrótce nastąpi.

"(...) Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami.
I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi».
Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci: Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał.
A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim (...)"