Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 31 stycznia 2014

1.488. Dzień zero

O tak wczesnej porze prawie nie zdarza mi się pisać. Jeszcze nie ma wpół do dziewiątej, a ja przed komputerem. Mąż pojechał do tamtego mieszkania zaczekać na instalatora, który podłączy nas do sieci, po czym odetnie dostęp u rodziców. Chciałam więc zdążyć skrobnąć tu kilka zdań zanim pozbawią mnie Internetu.

Matka wciąż w fazie pomocowej, co z jednej strony jest bardzo miłe (wiem, że ona się troszczy i martwi, choć tego nie umie wyrazić wprost słowami, a swoje uczucia okazuje oferując nam jajka do zabrania), lecz z drugiej bywa dość męczące, bo nie pozwala mi się skupić na własnych myślach.

Ojciec siedzi zamknięty w pokoju. W ogóle nie bluzga i jest spokojny. Raczej nie przewiduję problemów z jego strony. O dziwo, nawet zgodził się, bym zabrała własną (!) szczotkę do zamiatania, która wisiała w łazience, a z której on korzystał, chociaż w kuchni ma trzy inne.

Tu chcę się zatrzymać, by coś wyjaśnić. Odkąd pamiętam nic nie było mi dane na zawsze. Jednego dnia coś dostałam, następnego ojciec to albo zniszczył, albo wyrzucił, albo sprzedał na wódkę, albo sobie przywłaszczył. Może dlatego do tej pory nie przywiązuję większej wagi do przedmiotów. To są tylko rzeczy.

Grzecznie spytałam matkę o los mojej szczotki, bo gdyby zaistniała taka konieczność, kupiłabym podobną, tyle że w naszej obecnej sytuacji finansowej wolałabym tego uniknąć. Mąż wczoraj zamiatał w tamtym mieszkaniu taką małą szczoteczką. Zgarbiony, pokrzywiony, w kucki.

Było jak było. Nie będę do tego wracać. Trzymam się tego, co jest teraz. A czeka mnie pakowanie, więc do napisania już z naszego nowego miejsca. Może jeszcze dzisiaj mi się uda dać znać. Jednakże nie obiecuję na sto procent.