Dokładnie dziewięć lat temu poznałam jeszcze wtedy nie Męża. Tuż po dziesiątej rano, we wtorek. Na ulicy, pod salonem EMPiK-u. Dzisiaj taka nasza mała rocznica - co prawda nie okrągła.
Pojechaliśmy do rodziców po suszarkę i zegar, którego brak silnie odczuwałam w łazience. Lubię bowiem wiedzieć która jest godzina - szczególnie jak się myję, czy maluję.
Ojciec na moje "dzień dobry", a potem "do widzenia" rzucił na mnie okiem i wymamrotał coś pod nosem, co chyba mogło brzmieć jak powitanie, a później pożegnanie.
Matka poczęstowała nas pyszną zupą ogórkową, mnie wodą, a Męża kawą. Dała nam w prezencie pieniądze, żebyśmy na Walentynki kupili sobie prześcieradło na gumce.
A teraz siedzimy sobie w naszym przytulnym gniazdku, ciesząc się swobodą, wolnością, ciszą i spokojem.