Źródło - klik |
Co prawda odkąd sięgam pamięcią, czerwony był (i nadal jest) moim ukochanym kolorem, ale dzisiaj z ulgą otworzyłam wreszcie drzwi naszego mieszkania, gdyż przemykając przez miasto, miałam dość nachalnych i rzucających się w oczy serduszek, misiaczków, lizaczków oraz innych nietrwałych, bo zaledwie jednodniowych, gadżetów.
Kto chce, niech świętuje. W sumie może to i lepiej chociaż raz w roku, prawie pod przymusem i presją otoczenia, okazać drugiej osobie miłość? Osobiście jednak wolę codzienność, w której nie brakuje ani miejsca, ani możliwości, by kochać.
Życzę Wam przede wszystkim pokochania siebie, bo bez tego chyba nikt nie jest w stanie obdarować miłością innych ludzi - i nie mam tu na myśli jedynie drugich połówek pomarańczy (lub jabłek), ale absolutnie każdego spotykanego na Waszej drodze człowieka.
A na koniec zostawiam autentyczną modlitwę do patrona dzisiejszego święta.
"Święty Walenty, opiekunie tych, którzy się kochają, Ty, który z narażeniem życia urzeczywistniłeś i głosiłeś ewangeliczne przesłanie pokoju, Ty, który - dzięki męczeństwu przyjętemu z miłości -zwyciężyłeś wszystkie siły obojętności, nienawiści i śmierci, wysłuchaj naszą modlitwę: W obliczu rozdarć i podziałów w świecie daj nam zawsze kochać miłością pozbawioną egoizmu, abyśmy byli pośród ludzi wiernymi świadkami miłości Boga. Niech ożywiają nas miłość i zaufanie, które pozwolą nam przezwyciężać życiowe przeszkody. Prosimy Cię, wstawiaj się za nami do Boga, który jest źródłem wszelkiej miłości i wszelkiego piękna, i który żyje i króluje na wieki wieków. Amen".