Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 20 lutego 2014

1.514. Ę

Zziębnięta jestem od wczoraj. Może przez dwie poranne przymusowe pobudki? Zauważyłam, że jak jestem niewyspana, marznę. Zimne dłonie, zimne stopy, zimny nos. Gorąca kawa i herbata pomagają tylko na chwilę. Potem znów to samo.

Postępy nastąpiły jeśli chodzi o kładzenie się spać. Prześcieradło świetnie spełnia swoją rolę i się nie ześlizguje, więc tym samym nie mamy styczności ze sztuczną skórą, z jakiej wykonana jest sofa. Dzięki temu od dawna nie śpimy już ani w getrach, ani podwójnych skarpetach (to ja), ani w bluzach, tylko w T-shirtach oraz jednej parze skarpet (niezmiennie tylko ja).

Po trzech tygodniach wydzwaniania do UPC w sprawie błędu, jaki popełniła ich konsultantka, a którego konsekwencje do dzisiaj ponoszę ja jako osoba, której nazwisko widnieje na umowie, po kilkunastu rozmowach z tamtejszymi pracownikami i po stracie około trzech godzin z pakietu darmowych minut (jedna rozmowa trwa średnio 10-15 minut), powiedziałam "dość!"

Głośno i dobitnie oznajmiłam Mężowi, że więcej dzwonić tam nie zamierzam. I w nosie mam, że umowa jest na mnie. On też korzysta z sieci, więc niech wreszcie weźmie inicjatywę w swoje ręce, przejmie pałeczkę i wykorzysta własne limity rozmów na rozwiązywanie tego wielkiego supła zawiązanego przez to jedno wielkie gie zwane szumnie i dumnie UPC, którego niedouczona konsultantka wciąż powtarzała mi dzisiaj: "ja rozumiĘ".

A ja, w przeciwieństwie do owej pani, nijak takiego traktowania klienta nie rozumiEM. Głupoty tak naprawdę nie da się bowiem zrozumi.