Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 22 lutego 2014

1.518. Dom

W tym naszym obecnie uwitym gniazdku jest mi tak dobrze, że aż nie chce mi się z niego wychodzić, a wracam tu jak na skrzydłach. Chyba nigdy jeszcze nigdzie tak się nie czułam. Nie byłam (i wciąż nie jestem) przyzwyczajona, by czegoś podobnego doświadczać.

Stres jak powietrze z balonu zszedł ze mnie i z Męża, bo przestaliśmy się wreszcie kłócić o bzdety. W nasze życie wkroczyła harmonia, aczkolwiek czasem urozmaicamy je sobie, żeby miało wyrazisty smak.

Wczorajszy wieczorny spacer do paczkomatu został uwieńczony powodzeniem. Z trzema książkami pod pachą wróciliśmy do domu.

A dzisiaj tradycyjnie - całotygodniowe większe zakupy, małe sprzątanie, wizyta u rodziców i zabranie kolejnych rzeczy, a potem czekanie na odwiedziny R. (tej od kota lubiącego sernik).

Czasem jest tak fajnie, że aż nudno i za bardzo pisać nie ma o czym...