Zauważyłam, że od jakiegoś czasu oczekuję na coś, co nie jest w ogóle zależne ode mnie i na co nie mam żadnego wpływu.
Czekam na telefon od pracownika socjalnego w sprawie mojej pierwszej podopiecznej, której jeszcze nie poznałam, gdyż nadal przebywa w szpitalu.
Czekam na mail lub telefon od ważnego człowieka z informacją o szkoleniu psychoonkologicznym, które bardzo chcę zacząć i ukończyć.
Czekam na dokończenie budowy stacjonarnego hospicjum, które z braku wystarczających funduszy nie może przyjąć pacjentów.
Czekam na koniec lipca, by umówić się na spotkanie w sprawie pracy, którą wczoraj mi zaproponowano i obiecano.
Czekam na pewien czerwcowy poniedziałek, w który przyjedzie do mnie w odwiedziny pewna bardzo fajna babka ze stolicy.
A pomiędzy tymi oczekiwaniami żyję i cieszę się z tego, co mam, bo nawet na chwilę nie zapominam za co i komu jestem wdzięczna.