Pakując się, wzięłam ich mniej więcej z metr długości. Bo gdyby ktoś jeszcze się nie zorientował, mierzę książki w metrach. Tak jest mi łatwiej i praktyczniej. U rodziców zostawiłam ich około dziesięciu.
Większość z tych, które stoją na półce w naszej wynajętej kawalerce, wciąż czeka na tę chwilę, kiedy wezmę je do ręki i zacznę czytać. Kilka jest takich, których treść już znam, ale i tak do nich wrócę. Bo warto.
Takie klimaty lubię. Takie mnie interesują. Takie Wam pokazuję.