Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 9 kwietnia 2014

1.586. Na szybko

Moja druga wizyta u pani Ka tylko utwierdziła mnie w decyzji, że z tej mąki chleba nie będzie, a ja dłużej nie zniosę obłudy, hipokryzji i zakłamania w wykonaniu starszej kobiety. Poza tym, wstępnie skonsultowałam się już wcześniej z moim koordynatorem, który stwierdził, iż bardzo dobrze, że sygnalizuję mu problem, gdyż ponoć coraz więcej osób tak właśnie postępuje, o czym informują go również inni wolontariusze. A tak być nie może.

Napisałam mail do Czarodzieja z podziękowaniem i podzieliłam się w nim swoimi przemyśleniami oraz wrażeniami po szkoleniu. Dostałam odpowiedź i zaproszenie na spotkanie w cztery oczy, na którym bardzo mi zależało, bo będę mieć sporo pytań - szczególnie jak obejrzę przesłaną mi przez dobrą duszę poznaną na kursie prezentację dotyczącą Racjonalnej Terapii Zachowań (RTZ) oraz jak zapoznam się z otrzymanym od samego Czarodzieja skryptem z pozostałych zajęć, na których mnie nie było.

Zajrzałam tu na chwilę, bo zaraz wybieram się na spotkanie wspierające dla wolontariuszy, które będą prowadzić obaj moi koordynatorzy. Świetnie się składa, gdyż poszukuję chętnego (najlepiej mężczyznę) dla pewnego pana na wózku inwalidzkim z tego samego DPS, w którym odwiedzam panią Em. Ostatnio zagadał bowiem do mnie pytając o możliwość otrzymania pomocy wolontariusza w zawiezieniu go do biblioteki, wokół której jest rozkopana ulica, a ów pan sam nie daje rady wjechać pod górę. Potrzebne są silne ręce, które mam nadzieję jeszcze dzisiaj znaleźć. Oczywiście w komplecie z właścicielem.