Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 10 kwietnia 2014

1.588. O zajadaniu

Jeśli o mnie chodzi jest to temat stary jak świat, ale warto popatrzeć, posłuchać, zastanowić się nad sobą, pomyśleć i wyciągnąć wnioski. Szczególnie, że pani kompetentna i klarownie tłumaczy w czym rzecz.


Obejrzałam ja, obejrzał Mąż. Odbyliśmy dość długą rozmowę. Problem mamy oboje. Różnica polega jedynie na tym, że on zajada emocje pochłaniając dosłownie wszystko, byle dużo, podczas gdy ja ograniczam się tylko do słodkości i też nie każdych - potrzebuję mlecznej czekolady albo takich samych batoników.

Nie wiem jakie emocje zajada Dyrektor Wykonawczy - to jego sprawa. Nie kontroluję, nie zamykam szafek, czy lodówki, nie wypominam. On sam decyduje co, gdzie, kiedy i jak je. Jednakże martwię się o jego zdrowie, gdyż zamiast systematycznie zrzucać kilkunastokilogramową nadwagę, wciąż tyje. Kocham go takim jakim jest, licząc na jego mądrość i zmianę sposobu odżywiania się.

Wiem jakie emocje wchodzą w grę u mnie. Posiedziałam, pomyślałam, zastanowiłam się i doskonale zdaję sobie sprawę z tego kiedy i co zajadam. Odróżniam głód fizyczny od emocjonalnego i od zwykłej zachcianki. Sporo jeszcze przede mną jeśli chodzi o pozbycie się tej paskudnej przypadłości.

Przywiozłam od rodziców matę do ćwiczeń. Dojrzewam do decyzji rozłożenia jej na dywanie i rozpoczęcia ćwiczeń. Nie chodzi mi absolutnie o utratę wagi, lecz o zadbanie o swoje ciało i wysmuklenie go. Bez szaleństw i uzależnienia się, bo wiem, że niezwykle łatwo jest z jednego nałogu wpaść w inny.