Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

1.592. Srebro

Uziemiłam się dzisiaj w domu. Na własne życzenie, gdyż rano uprałam jedyną kurtkę na tę porę roku i z powodu deszczu, który ni stąd, ni zowąd lunął jak z cebra oraz pierwszej burzy w nowym miejscu.

Żeby się nie nudzić, postanowiłam zająć się wreszcie czyszczeniem srebrnej biżuterii. Sól, ciepła woda oraz folia aluminiowa używane już kiedyś nie poradziły sobie ze wszystkimi zabrudzeniami. Poza tym, boję się o kamienie w kolczykach. Poszperałam w sieci, bo przypomniało mi się, że dawno, dawno temu widziałam gdzieś specjalne płyny służące do usuwania zanieczyszczeń ze srebra.

Znalazłam, ale tylko na obrazku. W sobotę, razem z Mężem szukaliśmy jednego specyfiku gdzie się dało - we wszystkich możliwych siecówkach kosmetycznych i supermarketach. Wróciliśmy z niczym. Na osiedlu mamy taki sklep z gatunku "mydło i powidło". Dyrektor Wykonawczy wszedł dziś do środka i z głupia frant spytał o to, czego potrzebuję. Okazało się, że czasem malutkie sklepiki mają lepszy asortyment niż wielkie sieci.

W gustownie zielonych rękawiczkach siedziałam przez nie wiem jaki czas (kiedy coś robię, tracę rachubę) i wyczyściłam wszystko, co tylko nawinęło mi się pod rękę. Efekty widać było od razu, ale żeby pozbyć się pozostałości emulsji, całą biżuterię namoczyłam dodatkowo w ciepłej wodzie z mydłem, przecedziłam przez sitko, opłukałam, osuszyłam, wypolerowałam i gotowe.