Pogoda wariuje. Raz zimno, raz gorąco. Wczorajszy spacer z Mężem trwał jakieś dziesięć minut, gdyż odmówiłam dalszej współpracy ze względu na ziąb i mżawkę.
Dzisiaj było trochę lepiej, więc i zdjęcia też są. Najbardziej ubawiła mnie obserwacja kawki, która nie najadła się swoją zdobyczą, wystraszona przez przechodzącego psa, który sam nie zjadł, ale i jej nie pozwolił.
Zobaczyłam też, że niektóre ptaki nie gardzą mleczami, motyle potrafią z pomarańczowych przeistoczyć się w szare, a młode szpaczki domagają się głośno jedzenia od swoich rodziców, którzy wlatują i wylatują z budki zawieszonej na drzewie.