Pomijam fakt, że musiałam wyjąć z szafy grubszą kurtkę. Pomijam fakt, że przez dwa dni chodziłam w rękawiczkach. Ale żeby w domu siedzieć cieplej ubraną niż w zimie to już lekka przesada. Co robić - ogrzewanie dawno wyłączone, wilgoć w mieszkaniu, słońce nie dociera zza folii oraz siatki, stary styropian ocieplający blok zerwany, a nowej warstwy jeszcze nie ma. Są za to fachowcy, którzy obudzili nas dzisiaj o 6:40 stukając, pukając, kując i wiercąc.
W nocy temperatura oscylowała w granicach zera. Spałam w spodniach od dresu, a Mąż otulił się dwoma kocami. Nawiasem mówiąc pod jednym z nich przesiedziałam wczorajszy wieczór podczas oglądania filmu. Domowe kino dostarczyło nam tym razem dość specyficznych wrażeń. O niektórych nawet nie wspomnę, gdyż nie warto tracić czasu na stukanie w klawiaturę o tak drętwych dialogach jakie prezentowały i miernym poziomie.
Zostawię Wam za to cztery linki i chociaż pod trzema z nich znajdziecie nieformalną trylogię "Złotego serca" Larsa von Triera - Przełamując fale, Idioci oraz Tańcząc w ciemnościach, która do łatwych obrazów nie należy, chyba jednak można dać im szansę, żeby nad nimi pomyśleć, poszukać sensu i coś tam dla siebie wynieść.
Elling jest już lżejszy w odbiorze, aczkolwiek wciąż porusza się w obszarze niepełnosprawności, do której nie każdy widz pała chęcią i sympatią. Czasem jednak warto się odważyć i podjąć wyzwanie, żeby się czegoś nauczyć - o innych, a może także i o sobie...