Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 9 maja 2014

1.627. Szczegóły

Szpak na wyciągnięcie ręki, ogromne kwitnące maki i pierwsze piwonie. Do tego zapach krzaków bzu i nieśmiało opatulonych liśćmi konwalii. Oto dzisiejsze obrazy, które uwieczniłam w kadrze. Tym razem jedynie sercem i pamięcią.

Fantastycznie było też dowiedzieć się, że dwie osoby, które bardzo lubię i znam, są małżeństwem. Obojgu pogratulowałam, gdyż cieszę się ich szczęściem. Zrobili mi tamtą wieścią olbrzymią niespodziankę. Mąż również nie mógł w to uwierzyć.

W domu o jeden stopień cieplej, lecz wilgotność wciąż oscyluje w granicach 70-75 %. Folii z okien zdjąć jeszcze nie można, bo panowie skończyli już malować blok, lecz prawdopodobnie jutro będą działać z kolorem na balkonach.

Odwiedziłam mojego ulubionego lekarza. Dostałam skierowanie na badanie moczu, receptę na inhalatory oraz sugestię zakupu tabletek z żurawiną. Jako grzeczna pacjentka poszłam do apteki i wróciłam z zawartością siateczki. Siuśki w pojemniku (mężowskim kurierem) powędrują do przychodni dopiero w poniedziałek rano.

Liczę na słońce i ciepłą pogodę w weekend. Zamierzam wreszcie porządnie i na zapas wygrzać się na dworze, skoro w domu nie mogę.