"Wszystkiego najlepszego mamusiu od Adasia w niebie" - usłyszałam życzenia z ust Męża. Łza mi się zakręciła w oku, bo są takie dni jak ten, że wracają emocje związane ze stratą. Już nie tak gwałtowne i silne, ale jednak.
Myślę, że po części rozumiem i potrafię się wczuć w stan, jaki towarzyszy dzisiaj wielu kobietom - tym, które nie poznały swoich nienarodzonych dzieci; tym, które choć tak bardzo by chciały, wciąż nie zobaczyły upragnionych dwóch kresek na teście ciążowym; tym, które matkami były zaledwie przez chwilę...
Dzisiaj szczególnie wszystkim mamom nie mamom życzę ogromnej siły, by dawały radę każdego dnia stawiać czoło życiu.