Dobrze pamiętam słowa Czarodzieja kiedy dzielił się swoimi przeżyciami z rozmów, jakie odbył z terminalnie chorymi pacjentami, którzy zdawali sobie sprawę, że nie da się ich wyleczyć. Poza śmiertelną chorobą łączyło ich coś jeszcze - olbrzymie fortuny i majątki, jakie w ciągu całego życia zgromadzili. W obliczu nieuniknionego wyznali Czarodziejowi, że gdyby mogli być ponownie zdrowymi ludźmi, nigdy nie popełniliby błędu, polegającego na trwonienie czasu na pogoń za dobrami materialnymi. Zamiast tego zdecydowaliby się spędzić go z bliskimi im ludźmi.
Dobrze pamiętam też inne słowa Czarodzieja, które odnosiły się do niego samego i dotyczyły jego stosunku do pieniędzy, a miało to miejsce kiedy ktoś dziwił się, że nie ma on własnego mieszkania, czy samochodu. Odpowiadał im zawsze to samo - że żaden kawałek muru, ani blachy nie jest wart fundowania sobie życia w permanentnym stresie, który w większości przypadków doprowadza jego właściciela na oddział onkologiczny lub kardiologiczny.
Bardzo wiele z tego, co mówi Czarodziej wpasowuje się w moje podejście do pewnych kwestii i pokrywa się z systemem wartości, któremu staram się być wierna. Dlatego cieszę się ogromnie i czekam na spotkanie twarzą w twarz z tym wyjątkowym człowiekiem. Choć przyszło mi na nie dość długo czekać (dobry terapeuta ma kalendarz wypełniony na kilkanaście tygodni do przodu), jego termin powoli się zbliża.