Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 28 czerwca 2014

1.688. Co za noc!

Co to była za noc chciałoby się rzec... Poszliśmy wczoraj z Mężem na pokaz kuglarstwa ogniowego, do którego zapałałam uczuciem po tym jak poznałam możliwości tego oto człowieka.




Tym razem ogniste fotki zrobił Dyrektor Wykonawczy. Niewyraźne, bo raz, że noc, a dwa, że do takich ujęć potrzebny jest dobry sprzęt na statywie, a nie aparat telefoniczny.




A dzisiaj premierę w naszej kuchni miał bób w dwóch postaciach - klasycznie ugotowany oraz w formie pasty do smarowania pieczywa - wystarczy go dobrze rozdrobnić, dodać sprasowany ząbek czosnku, trochę oliwy z oliwek oraz bazylię.




Udoskonaliłam też samowolnie smak klasycznej sałatki greckiej przełamując ją truskawkami, których słodycz świetnie skomponowała się z ostrym serem i specyficznym aromatem oliwy oraz grzanek z czosnkiem i oliwek.

Śmietanowiec wyszedł jeszcze lepszy niż ostatnio. Zmieniłam kolor wierzchniej galaretki na bardziej wyrazisty. Te trzy dodane do ubitej śmietany pokroiłam drobniej, a Mąż zamiast łyżką wymieszał je dokładnie trzepaczką do jajek, dzięki czemu kolory rozłożyły się w miarę równomiernie.




Byliśmy też na spacerze, z którego Dyrektor Wykonawczy przytargał wielką butlę kwasu chlebowego, za którym wprost przepada jak jest gorąco. Podejrzałam pszczołę na lawendzie, a także odkryłam nową uliczkę w jednej z bram. No i nie mogłam nie sfotografować uroczego psa z bloku naprzeciwko, który z balkonu uwielbia obserwować to, co dzieje się na dworze.