Mąż jako kurier zabrał kawał śmietanowca i pojechał rano do matki. Wrócił z gołąbkami na wymianę i wieścią, że ktoś w nocy podpalił altankę śmietnikową przy bloku, która wcześniej wyglądała tak, jak jej klon na zdjęciu po lewej stronie, a obecnie prezentuje się tak, jak na tym po prawej.
A oto i wspomniany wyżej śmietanowiec. Plus moja niedawna kolacja, czyli sałatka w wersji minimalistycznej (ser feta, sałata lodowa, truskawki) oraz koktajl truskawkowy na bazie jogurtu naturalnego.
Do sprawy podpalenia altanki, pracy policji, straży miejskiej, straży pożarnej, anonimowym sposobie informowania tychże służb oraz o GKRPA, okolicznych menelach i narkomanach napiszę w następnym poście, bo i tak już jakiś czas temu obiecałam wspomnieć o tym, co działo się pewnej nocy za oknem.