Wczoraj obejrzeliśmy z Mężem Klub dyskusyjny, który śmiało mogę polecić. Długi (dwugodzinny), oparty na faktach i naprawdę kawał dobrego kina - o pokonywaniu uprzedzeń rasowych i przeciwności losu.
Wieczorne ćwiczenia obfitowały jedynie w dwa teksty - "a teraz podnosisz się na brzuchu" (autorstwa Osobistego Trenera Personalnego) i "wkładam nogi pod kręgosłup" (tym razem cytat z samej siebie).
Sobota, a za oknem chmury, coś tam pada, przestaje, siąpi, kropi i chyba raczej tak już będzie przez cały dzień. Przynajmniej według kilku prognoz pogody.
Rozpieszczamy się zatem kulinarnymi drobiazgami, dogadzając sobie wzajemnie - kawa i pomarańczowa galaretka dla Dyrektora Wykonawczego w zamian za koktajl morelowy oraz borówkowy dla mnie.