Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 13 lipca 2014

1.709. Serial w odcinkach

Wychodzi na to, że post 1.690. ma szansę stać się pilotem serialu dokumentalnego. Coś na kształt "997" tylko tym razem z punktu widzenia obywatela, a nie stróżów prawa.

Gdzieś między trzecią a czwartą rano obudziły mnie i Męża hałasy dochodzące zza okna. W bloku naprzeciwko stoją sobie na balkonie dwa dresy i w najlepsze imprezują - piją, palą i ćpają. Tamten budynek składa się z dziesięciu mieszkań z jednej strony i dziesięciu z drugiej. W jednym jedynym oknie - tym u balangowiczów świeci się światło.

Dyrektor Wykonawczy zadzwonił najpierw do straży miejskiej. I co usłyszał? Oczywiście to samo magiczne zdanie: "nie mamy wolnego patrolu". Drugi telefon wykonał pod numer 112, a tam pani dyspozytorka zapytała Głos Rozsądku o numer mieszkania, z którego dobiegały odgłosy libacji. A niby skąd miał to wiedzieć? 

Zgłoszenie nie zostało przyjęte, gdyż Mąż nie dostarczył powyższej informacji. A dlaczego policja nie przyjedzie? Bo nie chce budzić innych lokatorów dzwoniąc nie do tych drzwi co potrzeba. Śmiech na sali. Chociaż to już powoli robi się żałosne i tragiczne. Normalna farsa. Może jeszcze powinniśmy znać numer PESEL owych dresów i rozmiar ich butów?

Tymczasem impreza przeistoczyła się w agresywną kłótnię pomiędzy właścicielem łysej pały a jego życiową partnerką. Oczywiście wszystko odbywało się na balkonie, w pełnym oświetleniu. Wrzask taki, że każde słowo można spokojnie zrozumieć. Wyzwiska, groźby i tak dalej. Potem rozległ się brzdęk tłuczonej szyby i w ruch poszły jakieś przedmioty. Sądząc po odgłosach prawdopodobnie dres znęcał się nad dziewczyną - już w mieszkaniu.

I tak sobie leżeliśmy oboje w łóżku nie mogąc usnąć. Spełniliśmy obywatelski obowiązek. Zareagowaliśmy. Zawiadomiliśmy kogo trzeba. I co? Żadna służba porządkowa, ani jeden stróż prawa nie zjawił się na miejscu zgłoszonego przez Dyrektora Wykonawczego zdarzenia.