Kurs dla wolontariuszy prowadzony przez Czarodzieja dobiegł końca. Po wakacjach odbędzie się oficjalne rozdanie dyplomów i - być może - następna edycja, na którą oczywiście już się piszę.
Mogę mówić o swoim ogromnym szczęściu, gdyż jestem jedną z trzech osób, z którymi mój guru spotyka się sam na sam w swoim gabinecie.
Ostatnio przepracowaliśmy traumę numer jeden z list, nad którymi siedziałam i głośno klęłam, gdyż Excelem się brzydzę i już. Ale zrobiłam, bo się zawzięłam - ot, taka motywacja po złości.
Po tamtej sesji wyszłam z bananem na twarzy. Spokojna, radosna, pełna energii i wesołych ogników w oczach. "Jestem kochana taka, jaka jestem" - słyszałam swój wewnętrzny głos przemawiający do mnie.
Wciąż dość nieufnie podchodzę do hazi bazi (w przeciwieństwie do Męża), ale jednocześnie równie mocno ciekawi mnie ta metoda. A że lubię się rozwijać, więc niebawem odcinek drugi z całej serii.