Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 24 lipca 2014

1.734. Lunatyk

Nie dowierzał Mąż. Śmiał się i mówił, że przesadzam. Nie dowierzała moja matka. Też się śmiała i mówiła, że przesadzam. Pewnie sporo z Was też nie dowierzało. I śmiało się. A wychodzi na to, że wyszło na moje. Przynajmniej na razie.

Poszliśmy z Dyrektorem Wykonawczym do gabinetu pani psychiatry. Fajna kobieta, taka ze starszego pokolenia lekarzy, doświadczona, uśmiechnięta, spokojna i pogodna. Bo tu trzeba mi napisać, że nie każdy psychiatra podejmuje się tematu lunatyzmu (dwie osoby nam odmówiły). A tamta pani była chętna i kompetentna.

Opowiedziałam jak wyglądały kiedyś, a jak wyglądają teraz wszystkie "akcje" Głosu Rozsądku, który również coś tam od siebie dodał w odpowiedzi na zadawane pytania dodatkowe w innych obszarach zainteresowań pani doktor, która nas nie wyśmiała, lecz potraktowała poważnie.

Mąż ma się do niej zgłosić już do innej przychodni, w której też przyjmuje. Dostanie tam skierowanie na EEG oraz na specjalne testy u psychologa. Przyznam się, że zazdroszczę mu tych badań, gdyż sama jestem ich niezmiernie ciekawa i z chęcią bym im się poddała.

Pierwszy wolny termin był dopiero we wrześniu, ale i tak się cieszymy, bo przecież mamy koniec lipca, a w niektórych miejscach już nie zapisują do specjalistów w ramach kontraktu z NFZ, gdyż limity na ten rok zostały wyczerpane.