Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 25 lipca 2014

1.736. Reakcja

Wczoraj miałam przedokresowy kryzys na macie. Nie chciało mi się ćwiczyć. Z oczu płynęły łzy. Zrobiłam tylko po trzy powtórzenia. A jeszcze dzień wcześniej taka byłam z siebie dumna, że doszłam wreszcie do maksymalnej ich liczby, czyli do pięciu.

Czuję mięśnie - przynajmniej niektóre. Dla mnie to całkiem nowe doświadczenie. I nie powiem, żeby mi się nie podobało. Jakoś tak mi lepiej na duchu i lżej na ciele.

Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Po śniadaniu i wypiciu kawy inki zmierzyłam swój obwód w pasie. Ujrzałam 82 cm, które mnie zdumiały. Weszłam na wagę. Pokazała 70 kg. Tylko czemu potem, już po wizycie w toalecie, talia osiągnęła znowu 86 cm?

Mam wrażenie, że puchnę i że zatrzymuje mi się woda w organizmie. Możliwe, że przedokresowo, ale czy aby na pewno jest to jedyne słuszne wytłumaczenie? W końcu non stop widzę te znienawidzone przez siebie 86 cm.

Po kolejnej (drugiej) sesji z Czarodziejem zostałam w jego gabinecie przez chwilę. Bo zawsze jest tak, że pracujemy nad czymś, a w międzyczasie wychodzi jeszcze coś innego. Albo ja mam sto pytań do...

W każdym razie mój mózg jest poddawany macerowaniu, a kanały są odblokowywane. Ponoć bardzo dobrze pracuję, a moje reakcje są właściwe. W ramach pracy domowej mam sporządzić następną tabelkę w "ukochanym" Excelu - tym razem na tapecie traumy z ucieczek od życia.

Okazać się może, że tycie w pasie, migreny oraz inne choroby są niczym innym jak obronną reakcją ciała na różne nieprzepracowane jeszcze tematy. Przynajmniej tak twierdzi mój terapeuta. A że to mądry człowiek jest, więc nie oponuję, tylko słucham tego co mówi i poddaję się temu co robi.