Z miłości do... kocha się pomimo wszystko.
Z miłości do... dostrzega się zalety.
Z miłości do... wybacza się błędy.
Z miłości do... patrzy się sercem.
Piękny i poruszający obraz takiej właśnie miłości, na który wybraliśmy się wczoraj wieczorem z Mężem do tego samego kameralnego kina studyjnego.
Siedem osób na sali. Cisza, spokój, przyjemny chłodek. Nie było dzwoniących telefonów, spóźniających się widzów, głośnego rechotu, odgłosów siorbania napojów gazowanych, czy smrodu ociekającego tłuszczem popcornu.
I to, co dla mnie najważniejsze - wraz z pojawieniem się napisów końcowych nikt nie wstał z hukiem stukając fotelem i zasłaniając sobą ekran.
Wszyscy siedzieliśmy w skupieniu, jawnie ocierając łzy - ja, Dyrektor Wykonawczy, samotna pani w średnim wieku, dwie starsze kobiety oraz para mieszana po trzydziestce.