Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 2 sierpnia 2014

1.750. Słońce, pozwól żyć

Sił mi brak. Chęci też. I koordynacji ruchowej również. W związku z nieznośnym upałem piątkowy zestaw ćwiczeń był ograniczony do niezbędnego minimum. Traciłam równowagę i przewracałam się przy najprostszych elementach, które wcześniej nie sprawiały mi żadnych trudności.

Na dodatek (zupełnie nie wiem w jaki sposób) strąciłam na ziemię samotnego aniołka, któremu odpadł kawałek skrzydełka, a on sam pękł na pół. Na szczęście udało mi się to wszystko przykleić. Dobry klej czyni cuda.

Rozegraliśmy wczoraj wieczorem dwie partie w scrabble. Na dywanie, na podłodze, bo tylko tam było odrobinę chłodniej. Dyrektor Wykonawczy znowu dostał intelektualny łomot ode mnie - ponad dwieście punktów różnicy to jednak sporo.

W takie upały jak teraz powietrze jest bardziej rozrzedzone, więc przejeżdżające pociągi towarowe hałasują tak niemiłosiernie, że mimo zatyczek w uszach, zostałam dziś obudzona w okolicach 5:40. Podobnie jak Głos Rozsądku.

Po obiedzie, w ramach szukania chłodniejszego klimatu jedziemy do galerii handlowej - na spożywcze i kosmetyczne zakupy. Istnieje więc szansa na kontynuację seryjnych postów "z naszej lodówki". 

Potem odwiedzimy panią, od której wynajmujemy mieszkanie, by zapłacić rachunki za sierpień. W tym miesiącu nastąpiła kumulacja - gaz, prąd oraz półroczne wyrównanie za wodę, które automatycznie związane jest z podwyżką czynszu. A jeszcze czeka nas kupno trzymiesięcznego biletu autobusowego dla Męża i doładowanie mojej karty miejskiej.