Trzaśnięcie drzwi, a po chwili znajomy stukot butów na obcasach. Zdążyłam zerknąć przez wizjer. Mój wyostrzony słuch mnie nie zawiódł - to nikt inny jak nasza sąsiadka z workiem pełnym śmieci, w peruce, sukience i z torebką schodziła po schodach.
Jest radość! Ogromna!