Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

1.789. Radośnie

Wstaję rano. Patrzę przez okno. Słońce świeci. Znaczy mogę wstawiać pranie. A nawet dwa jeśli chodzi o ścisłość. Korzystam z okazji, bo według obliczeń trwa pogodowa przeplatanka. Jutro zapowiadają deszcz.

Cudnie jest. Pięknie. Wygrzałam swoje kości w średnim wieku stojąc na przystanku autobusowym, a potem na balkonie. Jak miło i przyjemnie. Prawie już zapomniałam jak to jest kiedy słońce ofiarowuje ciepło, a nie upał.

W weekend Dyrektor Wykonawczy nawet bardzo nie oponował kiedy stwierdziłam, że trzeba kupić drugą kołdrę (do tej pory wystarczał mu polarowy koc), a że w Biedronce mieli je w ofercie, więc skorzystaliśmy z okazji.

Nie wiem jak ja to robię (w końcu śpię, więc nieświadoma jestem co wyczyniam), ale nie potrafię dzielić się swoją kołdrą z Głosem Rozsądku. Zawijam się w nią jak krokiet (lub naleśnik - wedle życzenia), a jej rozmiar nie ma znaczenia - każdy egoistycznie spożytkuję i wykorzystam.

Pamiętając jakie temperatury mieliśmy w kawalerce po przeprowadzce, ekonomiczniej będzie nam z dwiema kołdrami i dwoma kocami - nikt nie będzie marzł, a może i getry plus kalesony nie będą też nam potrzebne do spania?

Jeszcze tylko kupimy babcine góralskie futrzane kapcie na moje przeważnie lodowate stopy i możemy śmiało zawołać: "zimo, przybywaj - jesteśmy gotowi!"