W nim robię to, co sprawia mi radość, co jest moją odskocznią, wytchnieniem i ukojeniem. Przesadzam i podlewam kwiatki, spotykam się z Czarodziejem, piję kawę z Mężem, rozmawiam z nim, robię zdjęcia wszystkim siedemnastu parom swoich kolorowych rajstop, buszuję w lumpeksie w poszukiwaniu ciemnej i cienkiej chusty do przykrycia klatki z papużkami, obserwuję Gienia i Henia, poznaję ich zwyczaje, wstawiam, rozwieszam, składam i chowam pranie, zmywam naczynia, zaparzam miętę z jabłkiem, idę na spacer, zauważam pierwsze liście w kolorach jesieni leżące na chodniku, głaskam pięknego i olbrzymiego czarnego psa, kupuję sepię dla ptaków, wybieram z drewnianych skrzynek owoce i warzywa w zaprzyjaźnionym sklepie, kroję chleb z ulubionej piekarni i smaruję go masłem orzechowym, delektuję się ciepłem promieni słonecznych i wieczorną burzą oraz deszczem, jem jogurt grecki, piszę kolejne posty...
Międzyczas jest bardzo potrzebny, dobry, bezpieczny, spokojny, uśmiechnięty, pogodny i wypełniony po brzegi.
Bez lampy i z lampą |