Po dziewiątej rano dzwoni sąsiadka.
- Dzień dobry. Jesteś w domu?
- Witaj. Jestem, a co chcesz przyjść?
- Wpadłabym na kawę.
- No to czekam.
- A mogę przyjść w poplamionej bluzce? Bo jadłam pomidora i się ubrudziłam.
- Pewnie, że możesz. A ja mogę być w spódnicy i skarpetkach, bo mi zimno w stopy?
- O, jaki fajny zestaw. Chętnie zobaczę.
- Właściwie to na razie siedzę w majtkach, ale jeszcze zdążę założyć spódnicę zanim przyjdziesz.
- No coś ty. Nie zakładaj. W majtkach będzie ciekawiej. Przecież ja i tak ślepa jestem, więc nie zauważę.
No i przyszła. Z ulubionym kubkiem, ulubioną kawą i własną łyżeczką. Na szczęście bez wody, więc chociaż ją mogłam zagotować w naszym czajniku.
Obejrzała moje sukienki oraz Gienia i Henia. Po godzinie stwierdziła, że woli jednak swojego psa i że zwariowałaby pod jednym dachem z ptakami.
A ja i Mąż kilka godzin spędziliśmy na poszukiwaniu nowego domku dla papużek, bo ten, który dostaliśmy w gratisie podczas zakupu pierzastych ma za małą szerokość i głębokość. Cóż - na błędach człowiek się uczy.
Na kilku stronach internetowych poświęconych falkom przeczytałam bowiem bardzo ważne informacje i podpowiedzi jeśli chodzi o wybór klatki. Kształt dachu (płaski), sposób ułożenia prętów (poziomo), odległość między nimi (1,2 cm), materiał z jakiego jest wykonana (ocynkowana), miejsce położenia drzwiczek (pośrodku), szerokość (50-60 cm), głębokość (25-35 cm) i wysokość (40 cm).
Żadna przeznaczona typowo dla ptaków się nie nadawała, za to te dla gryzoni jak najbardziej - tak też podpowiadali i właśnie je polecali hodowcy na forach.
Wszystkie powyższe warunki spełnia klatka dla wiewiórek, koszatniczek i myszoskoczków, którą oglądaliśmy w sklepie zoologicznym, a którą mam zamiar zamówić jutro w sieci, gdyż jest tam ona o jedną trzecią tańsza, a dostawa kurierem do domu darmowa.
Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, istnieje spora szansa na to, że w weekend Gienio i Henio zmienią lokal na znacznie większy. Poza tym, szykujemy im niespodzianki w postaci zabawek, nowych poidełek, miseczek oraz smakołyków.
A skoro już jestem w temacie tych ostatnich - półtłusty biały ser przypadł im dzisiaj do gustu. Świeży ogórek też nie został nietknięty, więc próby wzbogacania menu naszych hałaśników mają szansę się powieść.