Byliśmy z Mężem na specjalnym pokazie możliwości wykorzystania światła. Mimo siąpiącego deszczu staliśmy w tłumie ludzi oglądając i podziwiając efekt pracy ludzkiej wyobraźni i wykorzystania jej w praktyce.
Co prawda to, co zobaczyliśmy było prawie niczym w porównaniu do podlinkowanego widowiska w Santiago de Compostela, ale ja i tak cieszę się, że byłam, widziałam i radowałam oczy feerią barw.