Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 17 października 2014

1.881. O lunatyku

- Chciałbym cię przytulić.
- Śpij lunatyku! Przecież dopiero co mnie przytulałeś.
- Ale chciałbym cię jeszcze raz przytulić.
- Zaraz cię nagram!
- Nagrywaj, nagrywaj.
- Śpij, lunatyku!
- Nie jestem żadnym lunatykiem. To ty lunatykujesz. Mogę ci trzydzieści razy powtórzyć to samo i wszystko będę pamiętał.
- Zobaczymy co powiesz jak się obudzisz.

Rano oczywiście nic z tego nie pamiętał. I gdyby ktokolwiek widział w nocy Męża (bo on jest głównym bohaterem powyższego dialogu) pomyślałby, że jest całkowicie świadomy i przytomny - otwarte oczy, sensowne wypowiedzi i reakcje.

Wiem, że niektórych może to śmieszyć. Mnie już dawno przestało. Przez takie zachowania Dyrektora Wykonawczego nie mogę potem usnąć, denerwuję się i martwię jednocześnie o jego zdrowie.

Testy psychologiczne, którym poddał się Głos Rozsądku niczego niepokojącego nie wykazały. Są w normie. Wizyta u psychiatry (z wynikami wspomnianych testów) zaowocowała skierowaniem na badanie EEG, którego termin udało się ustalić całkiem szybko jak na NFZ, bo za niecałe trzy tygodnie.

Oprócz tego, pani doktor zasugerowała Mężowi dodatkową konsultację u neurologa, który być może zleci mu tomografię lub rezonans magnetyczny (pani psycholog jest wielce ciekawa obrazu mózgu Dyrektora Wykonawczego). W przyszłym tygodniu dostanie ten papierek od naszego ulubionego lekarza rodzinnego, a potem istnieje szansa na wizytę u specjalisty jeszcze w tym roku kalendarzowym - sprawdzaliśmy w przychodni i są wolne miejsca.

Byłoby dobrze wiedzieć na czym się stoi, a raczej leży. Jak się zna przeciwnika, wiadomo jak do niego podejść, czyż nie?