Jako że w planie najbliższych tygodni mam trzy kilkudniowe i bardzo intensywne szkolenia, przydałby się jakiś gruby notatnik. Chciałam sobie go kupić, ale zrezygnowałam po zobaczeniu cen. Stwierdziłam, że mam jeszcze trochę luźnych kartek z zeszytów, więc mogę je spokojnie wykorzystać.
Dzisiaj, w prezencie (podobnie jak wszyscy uczestnicy kursu) dostałam od organizatorów losowo i z odgórnego przydziału coś takiego (obrazki były różne). Wraz z długopisem oraz dodatkowo - żelkowym serduszkiem od księdza (kapelana i zarazem psychoterapeuty).
Póki co, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że moje ścieżki prowadzą do tego samego miejsca, którego próg przekroczyłam dziś po raz pierwszy.