Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 30 października 2014

1.906. Przyprawione miłością

Kupiłam w aptece opakowanie waty. Mąż utkał nią okno w kuchni. Przykleiłam ją taśmą do framugi, żeby nie wypadła podczas silnych wiatrów. Tym razem nie wchodziliśmy sobie w drogę - w pamięci mając to, co działo się podczas mocowania moskitiery na balkonie.

Z szafy wyciągnęłam nasze ocieplane jesienne kurtki. Półbuty dla Dyrektora Wykonawczego i botki dla mnie. Czapki i rękawiczki również. Plus gruby szalik dla siebie. Głos Rozsądku rzadko kiedy nosi ten element garderoby, choć posiada w liczbie sztuk dwóch.

Polarowy koc leży w sofie. Jego miejsce zajęła biedronkowa kołdra, którą ustroiliśmy w otrzymaną w prezencie ślubnym nieużywaną aż do teraz poszwę. Teraz każde z nas może się opatulać do woli własnym nakryciem. T-shirty oddały pole bluzom z długim rękawem, w których śpimy.

Słońce zagląda na parapet. Lubię przy nim siedzieć. Z kubkiem kawy lub herbaty, z kanapką lub obiadem. Patrzę na to, co dzieje się na dworze. Mój ulubiony pies z bloku naprzeciwko wygląda na świat przez zamknięte okno balkonowe. Uśmiecham się na ten widok, wygrzewając w promieniach zza szyby.