Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 3 listopada 2014

1.915. Dobry dzień

U nas albo nic się nie dzieje, albo dzieje się po kilka rzeczy naraz. Jak choćby dzisiaj.

Rankiem Mąż pojechał na umówione badanie EEG. Wsadzili mu na głowę gustowny czepek - dokładnie taki jak ten, podłączyli 21 elektrod, a potem kazali zająć się tym, co Dyrektor Wykonawczy lubi najbardziej, czyli leżeć i nic nie robić. Wyniki będą nie wcześniej niż za tydzień.

"Niskonapięciowy pacjent" - usłyszał o sobie Głos Rozsądku podczas całej procedury. A dzięki obecności studentów, którym pani obsługująca urządzenie tłumaczyła dokładnie na czym EEG polega, Mąż również miał okazję pogłębić swoją wiedzę.

Potem ja udałam się na spotkanie z mamą, która dzięki swoim kontaktom w służbie zdrowia, wiele mi ułatwiła przed jutrzejszą wizytą, na którą dzięki jej pomocy, wybieram się jutro uspokojona przynajmniej co do sprawności rejestracji i dostarczenia mojej karty do gabinetu onkologa.

Wieczorem czeka mnie druga sesja coachingowa z Czarownicą, więc na brak wrażeń nie narzekam. Przynajmniej dzieją się różne rzeczy, które zmuszają mnie do zajęcia się nimi, a tym samym odwracają tory moich myśli, które w mojej głowie próbują uskuteczniać sabotaż.

Bo nie powiem, że się nie boję. Oczywiście, że stres jest, ale uważam, że w takiej sytuacji to całkiem normalne i zrozumiałe. Ważne, bym to ja zapanowała nad nim, a nie on nade mną. W końcu znam sekret, więc grzechem byłoby z niego nie korzystać na co dzień.

A poniedziałek zaczął się pięknie - słońce oświetliło parapet i do tej pory nie zaszło za chmury. Wiem, że nie tylko dzisiaj, ale ponoć kilka najbliższych dni ma uraczyć nas właśnie taką pogodą.