Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 8 listopada 2014

1.925. Pogoda barowa

Ciągle pada. Chyba od wczoraj. Mąż wspominał bowiem o kapuśniaczku kiedy wracał wieczorem z pracy do domu. Od sobotniego poranka niebo nieprzerwanie zalewa się łzami.

Co można robić w taki dzień? Spacer odpada, choć poszliśmy po biedronkowe zakupy, za które i tak oberwało mi się od Dyrektora Wykonawczego. Zwykle rozkładam wszystko proporcjonalnie do ciężaru, w dwie siatki. Tym razem tak się nie dało - każde z nas miało przecież jeszcze swój parasol.

Jak udobruchać Męża łakomczucha? Oto sposób niezawodny - jedzenie. Nasza pierwsza pizza w kawalerce, a właściwie nawet dwie, po których zostało tylko wspomnienie, bo i pudełka Głos Rozsądku zdążył już wynieść na śmietnik.