Chyba już dawno nie zdarzyła mi się taka sytuacja, że wzięłam ze sobą aparat i nawet nie wyjęłam go z torby. Mgła, mgła i jeszcze raz mgła - to ona jest winowajczynią i kierowniczką zamieszania.
Nie było zdjęć okolicy, której gołym okiem nie byłam w stanie dojrzeć. Było za to cudowne spotkanie ze świeżo poznaną znajomą, jej mężem oraz dwójką ich dzieciaków.
Godzina w jedną stronę i godzina w drugą stronę. Naprawdę warto było spędzić ten czas w autobusie, by potem pobyć, porozmawiać i posiedzieć w towarzystwie absolutnie wyjątkowych ludzi.
W ramach świeżej dostawy słońca aplikuję ostatnio uchwycone w kadrze liście i kwiaty szczawika trójkątnego, który ani myśli przestać wypuszczać nowe pędy, a zamiast tego zapaść w sen zimowy.