Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 24 listopada 2014

1.949. Przedsmak

Ciekawa jestem czy witamina D jest przyswajalna przez szybę... W niedzielę słońce tak pięknie przygrzewało, że aż skusiłam się na kilkunastominutowe nicnierobienie, a jednocześnie leżakowanie na sofie (nomen omen na poduszce słoneczku pod głową) podczas gdy jego promienie świeciły mi prosto w twarz. Czułam się prawie jak nad morzem.

Od razu lepiej na ciele i duszy. Trochę ciepła z zewnątrz i chce się działać. Nawet ziąb na dworze nie jest taki straszny jeśli się odpowiednio ubierze. Im jestem starsza, tym bardziej stawiam na wygodę i komfort. Dzięki temu nie marznę i co więcej - czerpię radość z przebywania na dworze, gdyż do woli mogę szybko chodzić. Mąż mawia, że zasuwam wtedy jak mała lokomotywka.

Podczas dzisiejszej sesji Czarodziej pomagał mi zmienić mój negatywny stosunek do pieniędzy. Było tego sporo - od dzieciństwa aż do chwili obecnej. Czekam więc na efekty. Co mogłam, zrobiłam. Reszta ma się zadziać w moim mózgu. Niech sobie robi defragmentację - nie będę mu w tym przeszkadzać.

Na poprawę humoru i nastroju wybrałam się wreszcie na farbowanie odrostów, które w związku z zawirowaniami związanymi z chodzeniem po przychodniach i gabinetach lekarskich zeszły na dalszy plan i jak nigdy musiały poczekać aż siedem tygodni, by ich kolor był taki, jaki lubię najbardziej, czyli oczywiście słomkowy blond.

Poprzestawiałam książki na półkach, szykując miejsce na te, które za kilka dni Dyrektor Wykonawczy przywiezie mi od rodziców. Tym razem na tapecie wszystko, co związane jest z podręcznikami do gramatyki, słownikami oraz bardzo fachowymi publikacjami w języku angielskim. Szmat czasu oraz cała masa wspomnień - to mnie z nimi łączy.

Powoli dojrzewają we mnie pewne decyzje powrotu (z daleka od jakiejkolwiek szkoły, w bezpiecznym środowisku i na moich warunkach) do tego, w czym byłam naprawdę świetna, czyli do nauczania innych. Nie tylko poprawnego pisania i mówienia, lecz przede wszystkim swobodnego myślenia w ojczystym języku Szekspira.

Poniżej tylko przedsmak całej reszty, której jeszcze brakuje...