Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 27 listopada 2014

1.952. Przez usta

"Dziękujemy za zainteresowanie usługami UPC Polska.

Niniejsza wiadomość stanowi potwierdzenie złożenia przez Ciebie oświadczenia o zmianie warunków umowy za pomocą środków porozumiewania się na odległość.

W przypadku stwierdzenia rozbieżności, uprzejmie prosimy o kontakt z właściwym kanałem sprzedaży, w którym złożono zamówienie (znajduje się poniżej listy usług)".

Cóż za ekwilibrystyka słowna - ów "środek porozumiewania się na odległość" to nic więcej jak zwykły telefon, a "właściwy kanał sprzedaży" to Dział Utrzymania Klienta (nie mylić z Biurem Obsługi Klienta).

Szczęka opada, ręce opadają, płetwy opadają (ostatnie to powiedzenie Męża). Ja już odpuściłam, Dyrektor Wykonawczy jeszcze do nich wydzwania. Sił mi brak i chęci, by o tym pisać, ale coś skrobnę - ku przestrodze tych, którzy zastanawiają się czy skorzystać z usług tego pożal się Boże operatora.

Wprowadziliśmy się do kawalerki i przenieśliśmy świadczenie usług z jednego adresu na drugi. Przynajmniej tak się nam wydawało do czasu otrzymania pierwszej faktury. Zamiast przeniesienia, dostaliśmy bowiem całkiem nową umowę i nowy numer klienta. Jakieś dwa miesiące trwało odkręcanie błędu szanownych konsultantów (rozmowy z nimi są nagrywane i faktycznie po odtworzeniu jednej z nich przyznano nam rację, ale nikt nas nawet nie przeprosił).

Umowa zawarta była na 12 miesięcy. W międzyczasie podałam obecny adres jako nowy do korespondencji. Ku mojemu zdumieniu kilka tygodni temu na adres mieszkania rodziców przyszło pismo informujące o podniesieniu ceny oraz prędkości internetu. Przypadek? A może celowe działanie operatora, który wiedząc o nowym adresie korespondencyjnym w ten sposób chciał zablokować możliwość wypowiedzenia umowy, które nam przysługiwało? No to miał pecha, bo jak widać pisemko trafiło do moich rąk.

Obecnie prędkość internetu wynosi 60 Mb/s i jest w zupełności wystarczająca, więc nie widzimy sensu i celu podnoszenia jej do 120 Mb/s i płacenia co miesiąc 7 złotych więcej. 12 miesięcy razy ta kwota wynosi 84 złote, których nie zamierzamy wydawać na coś, czego nie potrzebujemy i czego nie będziemy wykorzystywać. Poza tym, dlaczego operator zmienia nam warunki skoro owe 12 miesięcy umowy jeszcze nie minęły?

Ze trzy tygodnie temu zadzwoniłam do Biura Obsługi Klienta, żeby się rozeznać co z tym fantem zrobić - tak, by nie rezygnować z usług operatora, pozostać przy obecnej prędkości i płacić tyle, co obecnie. Konsultantka doradziła opcję umowy na 12 miesięcy za 69 złotych brutto i prędkości 60 Mb/s. Super!

Nie dalej jak wczoraj dzwonię do BOK, żeby zmienić warunki na te, o których wspomniałam powyżej, a tu zonk - pan po drugiej stronie słuchawki informuje mnie, że takiej opcji nie ma. Jedyne, co mogę zrobić, to pozostać przy tej samej prędkości, tej samej cenie, ale muszę jednorazowo uiścić dodatkową opłatę aktywacyjną w kwocie 9 złotych, a świadczenie będzie bez zobowiązań, czyli mogę z niego zrezygnować z jednomiesięcznym terminem wypowiedzenia. Niech będzie i tak, ale to już dwie kolejne nieścisłości ze strony UPC.

Dzisiaj rano dostaję mail, którego część zacytowałam na wstępie, lecz dalej same niespodzianki - umowa nie bez zobowiązań, ale na 24 miesiące, prędkość ta sama, ale znowu inna kwota za usługę, no i brak opłaty aktywacyjnej.

Tak, jak napisałam - ja już odpuściłam dzwonienie do BOK, bo najzwyczajniej w świecie mam dosyć. Mąż właśnie skończył rozmowę z Działem Utrzymania Klienta. A wszystko i tak wyjdzie w praniu w grudniu, kiedy dostaniemy nową fakturę.