Jak się zgrabnie złożyło - numer tej notki jest jednocześnie rokiem urodzenia Męża - głównego bohatera dzisiejszego wpisu.
Bladym świtem udałam się razem z Dyrektorem Wykonawczym na pobranie krwi - tym razem nie mojej. Na tydzień przed wykonaniem rezonansu magnetycznego konieczne jest bowiem oznaczenie poziomu kreatyniny, żeby stwierdzić czy pacjentowi można podać kontrast.
Głos Rozsądku na warsztatach z RTZ aktywnie zmieniał swoje negatywne przekonania na zdrowe (mam nadzieję, że sam na swoim blogu niebawem opisze jak w praktyce wygląda taki proces i wtedy dopiero wyjaśni się kwestia tytułu notki), a owa zmiana przełożyła się na bezproblemowe oddanie próbki krwi.
Mnie zastanawia zawsze wciąż ta sama kwestia - czemu praktycznie 99 % osób wychodzących po pobraniu zgina rękę w łokciu, skoro zalecane jest jej wyprostowanie?