Wreszcie wyjaśniła się zagadka czemu po wypiciu kawy chce mi się jeszcze bardziej spać - otóż podobno na osoby z niskim ciśnieniem działa ona uspokajająco, dzięki czemu szybciej usypiają. Ja to jeszcze pół biedy, ale teraz rozumiem dlaczego Mąż tuż po wypiciu kubka tego napoju w chwilę potem siedzi i śpi z otwartymi oczami.
Wynik kreatyniny i jakiegoś tajemniczego GFR wyszedł w normie, więc najprawdopodobniej Dyrektor Wykonawczy dostanie kontrast przed rezonansem magnetycznym głowy, które to badanie (mam nadzieję) będzie miał wykonane tuż przed świętami - o ile wszystko pójdzie po naszej myśli.
Na dworze śniegu nie ma, za to jest ciepło, a temperatura powyżej zera - w związku z czym w sobotę wyszłam bez czapki i dobrze zrobiłam, bo dzięki temu uniknęłam przegrzania, a wtedy właśnie najłatwiej się przeziębiam, czego bardzo nie lubię, gdyż wolę być w pełni sił - zarówno tych fizycznych, jak i psychicznych.
Wciąż na bieżąco śledzę ceny butów. Żeby było śmieszniej obie odrzucone przeze mnie pary kozaków zostały przecenione, a cena tych, które sobie upatrzyłam, ani drgnie. Nie mam parcia - jak są mi pisane, będę je mieć, a jak nie, nic się nie stanie - to przecież tylko buty.
Przede mną kolejna sesja coachingowa i jak znam życie (oraz moją trenerkę), znowu zostanę przez tę ostatnią wyrzucona ze swojej strefy komfortu, ale o tym napiszę już szerzej w oddzielnej notce.