Po raz pierwszy w życiu (i mam nadzieję, że nie ostatni) uczestniczyłam z Mężem w specjalnej Mszy świętej, która była połączona z odnowieniem małżeńskiej przysięgi.
Najpierw, razem z innymi parami, wyszliśmy na środek kościoła, gdzie śpiewaliśmy Hymn do Ducha Świętego, potem trzykrotnie odpowiadaliśmy na pytania księdza jednym słowem - "chcemy", a następnie kolejno podchodziliśmy do niego, by przewiązał stułą nasze splecione dłonie i udzielił nam błogosławieństwa.
Z wrażenia nie zapamiętałam nawet co do nas mówił i czego nam życzył - byłam zbyt przejęta i wzruszona, a w oczach miałam łzy. Dyrektor Wykonawczy podobnie.
Na koniec dostaliśmy pamiątkowy dyplom.