Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 6 marca 2015

2030. Plon

Czas na małe podsumowanie po pierwszym tygodniu pracy. Teraz wiem już o niej trochę więcej niż zanim ją podjęłam. A wciąż się przecież uczę i zdobywam nowe doświadczenia oraz umiejętności, o które bym się nawet nie podejrzewała.

Mogę pracować w trzech różnych miejscach (w jednym z nich zaczynam później, a kończę wcześniej), ale mogę też wypełniać swoje obowiązki w terenie. Mam dostęp do pokoju socjalnego z pełnym wyposażeniem w postaci lodówki, kuchenki mikrofalowej, czajnika, ekspresu do kawy, sztućców i naczyń, stołu z krzesłami, szafy na ubrania oraz półki na buty. Mogę korzystać z komputera, drukarki, ksero, książek i prasy, sali gimnastycznej, radia, odtwarzacza CD i telewizora. Jest czysto, ciepło i nigdzie nie wolno palić, więc kopciuchy muszą wychodzić przez budynek. Nie mam problemu w co się ubrać, gdyż praktycznie każdy strój jest dozwolony.

Pracy nie przynoszę do domu, w żaden sposób nie jestem nią obciążona ani psychicznie, ani fizycznie. Powiedziałabym nawet, że niejednokrotnie dostarcza mi ona sporą dawkę dobrego humoru i śmiechu, ale również wycisza, uspokaja i relaksuje. W weekendy i święta nie pracuję. Trzy razy w tygodniu jestem wolna od szesnastej, a w pozostałe dwa dni nawet już od piętnastej. Dotarcie do kawalerki zajmuje mi mniej więcej kwadrans.

W każdej chwili mogę coś zjeść, czy napić się kawy lub herbaty, skorzystać z toalety, zadzwonić lub odebrać telefon. Raz w miesiącu jestem DJ-em, a jako że są to godziny nadliczbowe, mogę je sobie odebrać jako dodatkowo wolny czas. Przebywam wśród ludzi. Nikt mnie nie pogania, a nawet powiedziałabym, że w niektórych aktywnościach liczy się precyzja, dokładność i brak pośpiechu. Mogę za to do woli wykorzystywać swoją kreatywność i wyobraźnię. To, czym się zajmuję, jest dla mnie źródłem radości i zabawy, za które jeszcze dostanę co miesiąc pensję na konto i dodatek stażowy.

A oto zdjęciowy plon pierwszego tygodnia (a konkretnie trzech dni) mojej działalności twórczej w pracy. Fotki z komórki, więc niezbyt ostre, ale przecież liczy się pamiątka.