Pierwszy miesiąc mojej pracy jeszcze nie dobiegł końca, a na koncie już wczoraj pojawiła się pensja za marzec.
Przeglądam swoją listę książek, ciesząc się, że mogę zamówić je wszystkie naraz. Podobnie jak kilka par kolczyków, które czekają w kolejce na pasku zakładek. Tak samo jak nowa ładowarka z akumulatorkami do aparatu.
Świadomość faktu, iż mogę za zarobione przez siebie pieniądze coś kupić, gdzieś pójść, coś zobaczyć, gdzieś pojechać pozwala mi czuć się bezpiecznie. To, że mogę, wcale nie oznacza, że tak zrobię, że muszę, że chcę, że potrzebuję. Ale wciąż MOGĘ. Emocje towarzyszące temu jednemu słowu są cudowne.
Lecz póki co, w ramach konieczności, która wyszła na jaw podczas corocznego piaskowania oraz przeglądu stanu naszego uzębienia przypadającego na marzec, kilka dni po świętach za "jedyne" 600 złotych zafunduję Mężowi kanałowe leczenie prawej dolnej szóstki.